Policja w Wałczu zatrzymała osobę, która może mieć związek z zatruciem dopalaczami. Od środy do wałeckiego Szpitala Wojskowego trafiło osiem osób z podejrzeniem zatrucia środkami psychoaktywnymi. Jedna po udzieleniu pomocy wróciła do domu. Siedem nadal przebywa w szpitalu.
Śledczy nie ujawniają kim jest zatrzymana osoba i dlaczego nie została jeszcze przesłuchana.
Dwie z hospitalizowanych w wałeckim szpitalu osób nadal przebywają na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Jak informuje zastępca dyrektora szpitala Robert Sokołowski, jedna z nich jest w ciężkim stanie. - Łącznie do tej pory w ciągu 48 godzin do szpitala trafiło osiem osób. Siedem wymagało hospitalizacji. Jedna, po zbadaniu, została wypuszczona do domu. Dwie z tych siedmiu osób przebywają na Oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Stan chłopaka poprawił się na tyle, że został już rozintubowany. Druga osoba jest w stanie ciężkim. Od chwili przyjęcia jej stan nie uległ poprawie i jest ciągle w śpiączce farmakologicznej - mówi Sokołowski.
Policjanci próbują ustalić skąd pochodziły dopalacze, którymi zatruły się hospitalizowane w Wałczu osoby. Jak mówi Beata Budzyń z Komendy Powiatowej Policji w Wałczu, funkcjonariusze czekają też na wyniki badań laboratoryjnych.
- Te substancje zostaną zbadane. Być może dzisiaj przesłuchane zostaną też osoby, które trafiły do szpitala. Jest to uzależnione od stanu ich zdrowia i decyzji lekarza - informuje Budzyń. - Apelujemy do wszystkich osób, które weszły w posiadanie substancji w postaci białego proszku lub zielonego suszu o niezażywanie ich. Zażycie tych substancji grozi pozbawieniem zdrowia lub życia.
Osoby, które trafiły do szpitala w Wałczu z objawami zatrucia dopalaczami, mają od 16 do 37 lat.