Wyjście Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty wygląda jak Monty Python - tak mówią o Brexicie przedsiębiorcy ze szczecińskich firm, którzy spotkali się we wtorek z przedstawicielami Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej.
Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej powinny obowiązywać jakieś cła, ale na granicach nie ma celników oraz punktów, gdzie mogą być odprawiane towary.
- Wszyscy liczą, że Brexitu nie będzie - mówi Sebastian Swałek z firmy zajmującej się lokowaniem polskich produktów na rynku brytyjskim. - Zarówno strona europejska, jak i brytyjska nie jest w tym momencie przygotowana na to, żeby wrócić do sytuacji sprzed wejścia do Unii Europejskiej. Nie ma celników, nie ma osób, które miałyby kwalifikacje. Nie ma struktur, instytucji, nie ma fizycznych miejsc, w których mogłaby się ta odprawa celna odbywać.
- Firmy boją się Brexitu. Szacujemy, że będziemy drożsi o około 10 procent - mówi Marek Nowotniak z firmy importującej urządzenia z Wielkiej Brytanii. - Myślę, że 10 do 15 procent to jest to, co należy na pewno zakładać. Mamy nadzieję, że nie więcej.
- Mamy nadzieję, że dla biznesu Brexit będzie rozłożony w czasie - postuluje Paweł Siwecki z Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej. - Miejmy nadzieję, że te zmiany będą na tyle łagodne i wyjście Wielkiej Brytanii będzie na zasadzie umowy, czyli dealu, gdzie ograniczenia dla przedsiębiorców będą przynajmniej rozłożone w czasie.
Wielka Brytania to po Niemczech największy rynek zbytu dla polskich towarów.