Ogromny żal i zastrzeżenia na opieszałe działania Prokuratury Regionalnej w Szczecinie w śledztwie dotyczącym tak zwanej "afery polickiej" - to odczucia prezesa Grupy Azoty Police, Wojciecha Wardackiego.
Rzecznik wspominanej prokuratury odpowiada, że to sprawa wielowątkowa i bardzo skomplikowana.
Wojciech Wardacki mówił w "Rozmowie pod krawatem" Radia Szczecin, że nie rozumie, dlaczego postępowanie w sprawie zakupu przez były zarząd fosforytów w Afryce trwa już cztery lata.
- Ogromny żal, ogromne zastrzeżenia do działania prokuratury, nie tylko w tej sprawie, ale też w sprawach, w których ja jestem pokrzywdzony. Opieszałości w sprawie głownej - nie rozumiem - powiedział.
Rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, Marcin Lorenc odpowiada, że w tym śledztwie nie można mówić o opóźnieniach.
- Postępowanie, owszem, trwa już jakiś czas, ale nie jest to postępowanie proste, jednowątkowe. Postępowania nie prowadzi jeden prokurator, ale zespół prokuratorów - zaznaczył.
Latem tego roku prokuratura postawiła byłemu prezesowi zakładów chemicznych Police, Krzysztofowi J. zarzuty min. oszustwa i prania brudnych pieniędzy.
Wojciech Wardacki mówił w "Rozmowie pod krawatem" Radia Szczecin, że nie rozumie, dlaczego postępowanie w sprawie zakupu przez były zarząd fosforytów w Afryce trwa już cztery lata.
- Ogromny żal, ogromne zastrzeżenia do działania prokuratury, nie tylko w tej sprawie, ale też w sprawach, w których ja jestem pokrzywdzony. Opieszałości w sprawie głownej - nie rozumiem - powiedział.
Rzecznik prasowy Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, Marcin Lorenc odpowiada, że w tym śledztwie nie można mówić o opóźnieniach.
- Postępowanie, owszem, trwa już jakiś czas, ale nie jest to postępowanie proste, jednowątkowe. Postępowania nie prowadzi jeden prokurator, ale zespół prokuratorów - zaznaczył.
Latem tego roku prokuratura postawiła byłemu prezesowi zakładów chemicznych Police, Krzysztofowi J. zarzuty min. oszustwa i prania brudnych pieniędzy.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Oczywiście, że to nie takie proste. Trzeba przecież sprawdzić, jaki rozmiar biustu uzyskano po operacji plastycznej, na jakie jelenie były wabiki, jaki model klocków, z jakich uciech skorzystano w klubie go-go, a także o jakim modelu zegarka mowa, jeśli chodzi o wymienione rzeczy, fundowane służbowymi kartami płatniczymi - ale żeby aż tak długo to sprawdzać?
obawiam się, że śledztwo potrwa z 10 lat, a potem...
potem się umorzy.
Miało trwać, więc trwało.
Przecież nie to chodzi, by złapać króliczka, ale by go gonić!
A co tam w sprawie np. Gawłowskiego? Będzie cokolwiek nim mu minie ta i kolejna kadencja w parlamencie?
Co w sprawie "łapówek" Grodzkiego? Też do umorzenia?
A może wszystko czeka na kolejną kampanię wyborczą???
Mam tylko nadzieję, że Grodzki doprowadzi do szybkiego finału sprawę , którą wytoczył m.in. Tomaszowi D. i że odszkodowanie będzie DUŻE.