Szczecińska prokuratura sprawdza czy Krzysztof F. nie skrzywdził innych dzieci, gdy pracował w Ochotniczym Hufcu Pracy. To ustalenia dziennikarzy portalu wpolityce.pl.
Nowe zawiadomienie do prokuratury dotyczy lat 2009-2010, gdy Krzysztof F. pracował w Ochotniczym Hufcu Pracy, w jednym z miast województwa zachodniopomorskiego - mówi Wojciech Biedroń, autor tekstu.
- Po serii publikacji, przede wszystkim w Radiu Szczecin, do Ochotniczego Hufca Pracy zgłosił się wieloletni pracownik tej instytucji. Przekazał swoim przełożonym, że ma ogromne podejrzenia dotycząca Krzysztofa F. No i oni podjęli jedyną właściwie decyzję, którą mogli podjąć, a mianowicie to, by złożyć doniesienie do prokuratury - mówi Biedroń.
Jak dodaje, nie jest jasne, w jakich okolicznościach Krzysztof F. zakończył pracę w Hufcu.
- Okazuje się, że dokumenty, można powiedzieć akta personalne z tego okresu 2009-2010, są bardzo ubogie. No i teraz rodzi się pytanie, czy tam nie było jakiejś operacji czyszczenia dokumentów? Gdyby sprawa wyszła na jaw, lata później, ciężko byłoby dotrzeć do ofiar - mówi autor tekstu.
Wojciech Biedroń mówi też, że wyjaśnić należy również, czy marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz wiedział o podejrzeniach co do przeszłości swojego pracownika.
- To środowisko jest dość hermetyczne. Zna o sobie różnego rodzaju również tajemnice, a dzieje się to w takim jednym regionalnym politycznym sosie. Byłoby dla mnie bardzo dziwne, gdyby do pana marszałka nie docierały żadne, absolutnie żadne informacje - mówi Wojciech Biedroń.
Sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Postępowanie prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko komuś.