Sejm odrzucił wniosek o referendum w sprawie reformy edukacji. Przeciwko jego zorganizowaniu było 236 posłów, za 210, nie głosowało 14. W środę Komisja Ustawodawcza wyznaczyła termin referendum na 17 września 2017 roku. Żeby referendum mogło się odbyć w tym terminie, Sejm musiał w czwartek opowiedzieć się za przeprowadzeniem referendum.
Choć w środę, po wyznaczeniu daty referendum, wśród pomysłodawców pojawiła się iskra nadziei, to w czwartek nie byli zaskoczeni wynikiem głosowania. Dorota Łoboda z inicjatywy "Rodzice Przeciw Reformie Edukacji" mówiła, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości zwlekali z rozpatrzeniem wniosku o referendum.
- To, że ten wniosek trafił pod obrady Sejmu tak późno jest również winą posłów PiS, którzy trzy miesiące zwlekali z wprowadzeniem wniosku do porządku obrad - stwierdziła Łoboda.
Wiceminister edukacji narodowej Marzenia Machałek zapewniała, że reforma jest przygotowana. - Ta reforma, która przede wszystkim podnosi jakość edukacji dla wszystkich szkół i dla wszystkich dzieci, ratuje miejsca pracy dla nauczycieli - podkreślała Machałek.
Wiceminister dziękowała też wszystkim, którzy podpisali się pod wnioskiem o referendum szkolne.
Pytanie w referendum miało brzmieć: "Czy jest Pan/Pani przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?". Wnioskodawcą był Związek Nauczycielstwa Polskiego. Inicjatywę popierały organizacje rodziców, polityce opozycji i część nauczycieli. Reforma zakłada stopniowe wygaszanie gimnazjów i przywrócenie ośmioletnich podstawówek.