Najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego - "Wołyń" - zobaczyli w czwartek mieszkańcy Szczecina.
Świadkowie tamtych tragicznych zajść, którzy byli na przedpremierowym pokazie w Szczecinie mówią, że film wiernie oddaje atmosferę tamtych zdarzeń. - Jestem z Wołynia i znam dobrze niektóre rzeczy pokazane w tym filmie, na przykład wieś, w której zabito siekierami 150 osób. To wieś, gdzie proboszczem parafii był mój stryj. Ten film oddaje grozę tych mordów - komentowała po seansie jedna z mieszkanek.
Zaledwie trzy miesiące temu za rzeź wołyńską przeprosili Polaków byli prezydenci Ukrainy: Leonid Krawczuk i Wiktor Juszczenko.
Według naocznych świadków tamtych zdarzeń, film pomoże zabliźnić wzajemne rany. - Pochodzę z Kresów, z miejscowości, gdzie te wydarzenia miały miejsce. Buduje mnie to, że film nie nastawia wrogo, a próbuje łagodzić. Nie mówi o pojednaniu, ale każe o nim myśleć - ocenia jeden z mieszkańców, który był na seansie.
Rzeź wołyńska miała miejsce w latach 1943-1944. Nie jest znana dokładna liczba ofiar, ale szacuje się że zginęło ok. 100 tysięcy Polaków. W akcji odwetowej śmierć poniosło ok. pięciu tysięcy Ukraińców.
Film "Wołyń"wchodzi do kin w piątek, 7 października.
Świadkowie tamtych tragicznych zajść, którzy byli na przedpremierowym pokazie w Szczecinie mówią, że film wiernie oddaje atmosferę tamtych zdarzeń.