O awanturach dowiedział się po koncercie, a jak podkreśla: "każda okazja jest dobra, aby mu dokopać". Tak Jan Pietrzak komentował w "Rozmowie pod Krawatem" sytuację z minionego weekendu.
Przed jego występem na dziedzińcu Zamku Ujazdowskiego w Warszawie w Centrum Sztuki Współczesnej protestowali aktywiści z tęczowymi flagami i hasłem "SpieTrzaj dziadu". Doszło do utarczek z osobami, które przyszły na koncert.
Sam Jan Pietrzak - jak tłumaczył w "Rozmowie pod krawatem" - nie był świadkiem tych sytuacji. - Awanturę ktoś zrobił z powodu koncertu "Zwycięski rok '20". Nie poruszam w tych koncertach spraw - nazwijmy to - szeroko erotycznych, nie miałem pojęcia, że będą tam protestować. Okazało się jednak, że to całe Centrum Sztuki Współczesnej od lat jest opanowane przez ludzi zajmujących się bardziej erotyką niż polityką, oni uznali, że ja im wchodzę w szkodę. Ja tego wszystkiego nie widziałem, bo byłem na sali i miałem próbę - mówi Pietrzak.
Pietrzak zwracał też uwagę, że nie powinno dziwić wygłaszanie przez niego ostrych sądów. Artysta podkreślał, że publiczność wręcz ich oczekuje - bo taka przez lata była i jest jego rola satyryka.
Sam Jan Pietrzak - jak tłumaczył w "Rozmowie pod krawatem" - nie był świadkiem tych sytuacji. - Awanturę ktoś zrobił z powodu koncertu "Zwycięski rok '20". Nie poruszam w tych koncertach spraw - nazwijmy to - szeroko erotycznych, nie miałem pojęcia, że będą tam protestować. Okazało się jednak, że to całe Centrum Sztuki Współczesnej od lat jest opanowane przez ludzi zajmujących się bardziej erotyką niż polityką, oni uznali, że ja im wchodzę w szkodę. Ja tego wszystkiego nie widziałem, bo byłem na sali i miałem próbę - mówi Pietrzak.
Pietrzak zwracał też uwagę, że nie powinno dziwić wygłaszanie przez niego ostrych sądów. Artysta podkreślał, że publiczność wręcz ich oczekuje - bo taka przez lata była i jest jego rola satyryka.
Dodaj komentarz 3 komentarze
Sprawa jest dziecinnie prosta. Największym przebojem i niejako hasłem - znakiem rozpoznawczym pana Jana Pietrzaka, jest nieformalny hymn wszystkich polskich patriotów - prawdziwych Polaków, czyli słowa: "Żeby Polska była Polską". Tak więc, oczywiste jest, że przeciwko tym słowom protestują wyłączni ci, którzy nie chcą, aby tak było. Wynika, że w tym przypadku byli to miłośnicy tęczowych flag. To tylko pokazuje ich prawdziwą naturę, gdy na kolorowej fladze prezentują słowo "peace", czyli pokój, a sami zachowują się niezbyt pokojowo....
Widać, że obłuda jest znakiem rozpoznawczym, tak jak ugrupowań politycznych, które wspierają.
Pan Pierzak już "w latach świetności" był średnio zabawny. Teraz jest tylko gorzej. Dałby sobie już spokój
Pietrzak, niegdyś wychwalający komunę i PZPR, dziś wychwala PiS. Nawet to trochę symboliczne :)