Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości podważa ustalenia prokuratury w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem.
Według prokuratorów wojskowych, nie ma żadnych dowodów na to, że na pokładzie rządowej maszyny doszło do wybuchu. Macierewicz określił te ustalenia jako kompromitację i dowód na indolencję śledczych.
- Biegli mieli stwierdzić, że to mały obszar rozrzutu szczątków jest jedną z przesłanek wskazujących na to, że nie było żadnego wybuchu. To jest właśnie ten mały rozrzut szczątków. 60 tysięcy małych fragmentów Tu-154M - podkreślił Macierewicz.
Premier Donald Tusk tymczasem ma nadzieję, że prezentacja dowodów przez prokuraturę zakończy spory o przebieg wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku.
- Dobrze się stało, że dziś mamy ten rozstrzygający komunikat prokuratury dotyczący katastrofy smoleńskiej. Ważny z tego tytułu, że spekulacje wokół ewentualnego wybuchu na pokładzie tupolewa dawały paliwo do bardzo ostrych wewnętrznych konfliktów. One mogły być rujnujące dla polskiego państwa - stwierdził Tusk.
Prawo i Sprawiedliwość zapowiada opublikowanie własnego raportu na temat katastrofy. Ukaże się on 10 kwietnia. W katastrofie rządowego tupolewa pod Smoleńskiem zginęło 96 osób - w tym prezydent Polski - Lech Kaczyński i jego żona - Maria.
TVN24/x-news