Akcja ratowania 12 chłopców oraz ich opiekuna, uwięzionych w podziemnej jaskini w Tajlandii, trwa już prawie dwa tygodnie. Szanse jej powodzenia zmniejszają pogarszające się warunki pogodowe oraz spadający w jaskini poziom tlenu.
12 zawodników klubu piłkarskiego w wieku od 11 do 16 lat i towarzyszący im 25-letni trener 23 czerwca weszli do kompleksu jaskiń. Zostali odcięci od świata po tym, jak część jaskiń zalała woda. Po dziewięciu dniach do uwięzionych dotarli ratownicy. Dostarczono im pożywienie i leki.
W piątek podczas akcji ratunkowej zmarł 38-letni nurek. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie niedotlenienie organizmu.