Chadecy, konserwatyści i socjaliści - do tych frakcji mają trafić polscy europosłowie. Deputowani PO i PSL od dawna należą do centroprawicy, deputowani PiS do konserwatystów.
Jaką pozycję mają grupy, do której trafią Polacy i jaką siłę będą mieć w nich nasi europosłowie?
Europarlament wciąż nie ma pełnych, ostatecznych danych, ale z tych ostatnich wynika, że największą grupą polityczną pozostaną chadecy, jeśli nie odejdą od nich na przykład deputowani węgierskiego Fideszu. W grupie chadeckiej drugą co do wielkości delegacją narodową będą Polacy, przed Rumunami i Hiszpanami. Będą mieć zatem prawo do obsady ważnych stanowisk we władzach Parlamentu Europejskiego, w komisjach, czy samej frakcji.
Prawo i Sprawiedliwość, które wygrało wybory w Polsce, zdominuje grupę konserwatystów i będzie wiodącą siłą, ale na razie dane spływające z państw członkowskich sugerują, że ta grupa odnotuje spadek z trzeciego na piąte miejsce. A to oznacza, że ta frakcja byłaby dalej w kolejce po wysokie stanowiska w Parlamencie Europejskim. System premiuje bowiem duże grupy. Chyba, że konserwatyści nawiążą sojusze i połączą siły z innymi partiami, wtedy przesuną się wyżej.
Najsłabszą siłę przebicia z całej polskiej reprezentacji będą mieć europosłowie SLD. Zasiądą wprawdzie w drugiej co do wielkości frakcji, ale będą dopiero ósmą delegacją narodową. Jeśli do socjalistów dołączyliby europosłowie Wiosny, wtedy polska delegacja byłaby siódma pod względem liczby europosłów.