Nie było polskich obozów śmierci i należy dbać o zachowanie prawdy historycznej - zgodzili się goście "Kawiarenki Politycznej" w Radiu Szczecin. Rozmowę na ten temat wywołała sobotnia wypowiedź ambasador Izraela w Polsce, która w imieniu rządu swojego kraju krytykowała polską nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Zakłada ona m.in. możliwość karania za użycie zwrotu "polskie obozy śmierci".
Jak mówił Michał Jach, poseł Prawa i Sprawiedliwości, stanowisko ambasador Izraela przedstawione podczas obchodów 73. rocznicy wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu Auschwitz, przyjął z konsternacją.
- Myślę, że to wynika z jakiegoś przekłamania w tłumaczeniu, albo w intencjach. Jedynym celem tej nowelizacji było to, by zacząć zmieniać postrzeganie Polski - analizował Jach.
Szczeciński radny Platformy Obywatelskiej Paweł Bartnik podkreślał rolę polskiej dyplomacji, która powinna przygotować opinię międzynarodową na wprowadzenie takiej ustawy.
- Dlatego właśnie, że jesteśmy odpowiedzialni za historię Żydów w Polsce. To tutaj, na terenie Polski jest Auschwitz, największy cmentarz Holokaustu i to właśnie my mamy go strzec - podkreślił Bartnik.
Przedstawiciel Kukiz'15 Jakub Kozieł stwierdził, że dobrze, że dzięki ustawie możliwe będzie karanie za nazywanie nazistowskich obozów zagłady polskimi. Przemysław Słowik z Nowoczesnej mówił jednak, że mechanizm ten może nie być skuteczny.
- Nie wyobrażam sobie jak mamy ukarać osobę czy instytucję, która na innym kontynencie zastosuje frazę "polskie obozy śmierci"? - zastanawiał się Kozieł.
Andrzej Durka z Polskiego Stronnictwa Ludowego zaznaczał z kolei, że większy nacisk powinien być kładziony na edukację historyczną, w Polsce i poza jej granicami, by zapobiegać jej zakłamaniom.
Według nowelizacji ustawy o IPN, za użycie formy "polskie obozy śmierci" grozić ma kara grzywny lub nawet trzech lat więzienia.
- Myślę, że to wynika z jakiegoś przekłamania w tłumaczeniu, albo w intencjach. Jedynym celem tej nowelizacji było to, by zacząć zmieniać postrzeganie Polski - analizował Jach.
Szczeciński radny Platformy Obywatelskiej Paweł Bartnik podkreślał rolę polskiej dyplomacji, która powinna przygotować opinię międzynarodową na wprowadzenie takiej ustawy.
- Dlatego właśnie, że jesteśmy odpowiedzialni za historię Żydów w Polsce. To tutaj, na terenie Polski jest Auschwitz, największy cmentarz Holokaustu i to właśnie my mamy go strzec - podkreślił Bartnik.
Przedstawiciel Kukiz'15 Jakub Kozieł stwierdził, że dobrze, że dzięki ustawie możliwe będzie karanie za nazywanie nazistowskich obozów zagłady polskimi. Przemysław Słowik z Nowoczesnej mówił jednak, że mechanizm ten może nie być skuteczny.
- Nie wyobrażam sobie jak mamy ukarać osobę czy instytucję, która na innym kontynencie zastosuje frazę "polskie obozy śmierci"? - zastanawiał się Kozieł.
Andrzej Durka z Polskiego Stronnictwa Ludowego zaznaczał z kolei, że większy nacisk powinien być kładziony na edukację historyczną, w Polsce i poza jej granicami, by zapobiegać jej zakłamaniom.
Według nowelizacji ustawy o IPN, za użycie formy "polskie obozy śmierci" grozić ma kara grzywny lub nawet trzech lat więzienia.
- Myślę, że to wynika z jakiegoś przekłamania w tłumaczeniu, albo w intencjach. Jedynym celem tej nowelizacji było to, by zacząć zmieniać postrzeganie Polski - analizował Jach.
- Dlatego właśnie, że jesteśmy odpowiedzialni za historię Żydów w Polsce. To tutaj, na terenie Polski jest Auschwitz, największy cmentarz Holokaustu i to właśnie my mamy go strzec - podkreślił Bartnik.