W uroczystości wzięli udział powstańcy, mieszkańcy dzielnicy, przedstawiciele władz państwa i miasta. List od prezydenta Andrzeja Dudy odczytał Sebastian Wasilczuk z Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

- Nie ma słów, które w pełni oddadzą grozę tamtych wydarzeń. Nie ma słów dostatecznego potępienia dla katów Woli. Podczas Powstania Warszawskiego naród nasz poniósł stratę, której nie sposób ocenić ani wynagrodzić. Zginął kwiat stołecznej młodzieży, tysiące bohaterskich żołnierzy polskiego podziemia i ponad 150 tysięcy osób cywilnych. Ich tragiczna śmierć to wielkie i nieusuwalne brzemię winy ciążące na tych, którzy Warszawę zniewolili i unicestwili - odczytał Sebastian Wasilczuk.

Burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski podkreślał, że trudno zrozumieć to, co wydarzyło się w tej dzielnicy podczas Powstania Warszawskiego.

- Trudno bowiem mówić o zabójstwie całej dzielnicy, całego miasta. Zarówno w jego tkance ludzkiej, kulturalnej i całej infrastruktury. Nie mieliśmy czynienia z normalnym, wojskowym starciem, ale naprzeciwko bezbronnej ludności cywilnej, matek z dziećmi, pacjentów szpitala wolskiego, starców stanęli mordercy, kryminaliści ubrani w mundury SS - zaznaczył Krzysztof Strzałkowski.

Uroczystość zakończyło odczytanie Apelu Pamięci, salwa honorowa oraz złożenie wieńców przy pomniku upamiętniającym zamordowanych przez Niemców mieszkańców Woli.

Po uroczystości jej uczestnicy przeszli na Cmentarz Powstańców Warszawskich na Woli, gdzie spoczywają również cywilni mieszkańcy stolicy. Tam na ich zbiorowych mogiłach złożono wieńce i zapalono znicze.

Rzeź Woli była wypełnieniem rozkazu Adolfa Hitlera, który przywódca III Rzeszy wydał na wieść o wybuchu Powstania Warszawskiego. Po zakończeniu wojny nikt ze sprawców mordu na Woli nie poniósł odpowiedzialności za popełnione czyny. Głównodowodzący akcją SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth zmarł w 1979 roku.