Po wtorkowej awarii energetycznej bez prądu pozostaje kilkanaście miejscowości w powiecie goleniowskim. W Szczecinie zasilania nie mają tylko mieszkańcy ulicy Stołczyńskiej. Masowy "black-out" komentowali goście "Kawiarenki politycznej".
Zdaniem posła Lewicy i Demokratów Bartosza Arłukowicza awaria pokazała, że miasta w Polsce nie są przygotowane "na coś, co można przewidzieć". - Katastrofa pogodowa nie trwała długo, a wyłączyła z życia ogromne miasto. Fachowcy od energetyki stawiają takie diagnozy, że w przypadku katastrofy ogarniającej cały kraj może dojść do wyłączenia Polski północnej - powiedział Arłukowicz.
Poseł Paltofmy Obywatelskiej Cezary Urban mówił z kolei, że awarię takich rozmiarów trudno przewidzieć i trudno jej zapobiec. - Padło kilkanaście słupów, dwie główne linie przesyłowe i jednocześnie trzy rezerwowe. Przewidzenie awarii w takiej skali jest niemożliwe - dodał.
Radny klubu PiS w sejmiku Paweł Mucha dodał natomiast, że czeka na raporty w tej sprawie ze sztabów prezydenta Szczecina i wojewody zachodniopomorskiego. - Nie możemy przejść do porządku dziennego nad taką sytuacją. Coś nie funkcjonuje, coś nie zadziałało, któreś służby nie przewidziały, może nie były w stanie zapobiec. Powinniśmy podjać działania zapobiegawcze, żeby w przyszłości taka katastrofa się nie wydarzyła - powiedział Mucha.
Przy usuwaniu awarii pracuje 26 brygad energetyków. - Zasilania brakuje jeszcze w 48 stacjach transformatorowych - poinformował Jarosław Dobrzyński, doradca dyrektora szczecińskiego oddziału firmy Enea Operator, dystrybutora energii elektrycznej.