We Francji dla zapewnienia bezpieczeństwa w trakcie kolejnych protestów tak zwanych „żółtych kamizelek” do akcji wkracza wojsko. To już 19. sobota manifestacji przeciwko polityce finansowo-społecznej rządu.
Krok ten wywołuje wątpliwości w kręgach policji, która uważa, że tylko ona ma sprzęt i że jest odpowiednio przeszkolona do walki z demonstrantami.
Tymczasem wojskowy gubernator Paryża zapowiedział, że żołnierze mają strzec przed chuliganami gmachów użyteczności publicznej, a nie stawiać czoła demonstrantom.
Niemniej wydał zezwolenie na użycie przez wojsko broni palnej, gdyby doszło do zagrożenia bezpieczeństwa i życia samych żołnierzy jak i osób, które znajdują się pod ich opieką. W tym drugim przypadku nie podał szczegółów, o kogo mogłoby chodzić.