Legendarny działacz szczecińskiego podziemia antykomunistycznego obchodził w sobotę 80. urodziny. Stanisław Wądołowski był organizatorem strajków w 1970 roku i wiceszefem szczecińskiej "Solidarności". Był internowany i wielokrotnie zatrzymywany.
- 18 grudnia 1970 roku. Strzelano. Było słychać płacz i krzyki, a oni strzelali w plecy, do ludzi. Poszliśmy, udało się zatrzymać strzelanie, wróciliśmy, zorganizowaliśmy strajk. I w zasadzie od tego momentu musiałem się bronić, bo zostałem uznany przez nich za najgorszego. Niczego jednak nie żałuję - podkreślał.
Historyk, profesor Krzysztof Kowalczyk, który brał udział w sobotniej uroczystości urodzinowej podkreśla, że Stanisław Wądołowski był ważną postacią szczecińskiej opozycji, dla którego liczyła się "solidarność", ale ta międzyludzka, przez małe "s".
- Szkołą dla niego był rok 1970, kiedy był w komitecie strajkowym. To był wstęp do tego, co robił w roku 1980, kiedy był nie tylko sygnatariuszem Porozumień Sierpniowych, ale tworzył też struktury związku. Jest świadkiem historii i ikoną naszej wolności. Jest jednym z naszych bohaterów, których nie musimy się wstydzić - mówił prof. Kowalczyk.
Po 1989 roku Stanisław Wądołowski dwukrotnie zdobył mandat posła na Sejm.
Podczas uroczystości, którą w sobotę zorganizowali jego przyjaciele z opozycji, Wądołowski wspominał dawne lata i podkreślał, że "niczego nie żałuje".