Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego sugeruje odebranie tytułu naukowego dziekanowi Uniwersytetu Szczecińskiego. Zarzuty: plagiat oraz fałszerstwo naukowe. Nieprawidłowości w pracy habilitacyjnej Jerzego Eidera wykryli kilka lat temu dziennikarze Radia Szczecin i Kuriera Szczecińskiego.
Teraz Zespół ds. Dobrych Praktyk Akademickich działający przy MNiSW uznał, że są wystarczające powody, by Wyższa Komisja Atestacyjna Republiki Białorusi rozpoczęła działania unieważniające habilitację. Pismo podsekretarz stanu Darii Lipińskiej-Nałęcz przesłano już do przewodniczącego białoruskiej Komisji Anatolija Aleksandrowicza Afanasjewa.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego napisało też do rektora Uniwersytetu Szczecińskiego. Waldemar Tarczyński nie ujawnia, jaka jest odpowiedź uczelni.
- To jest korespondencja między nami a ministrem - mówi Tarczyński. Teraz rektor czeka na decyzję ministerstwa. - Jeżeli minister poprosi o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego, to uczelnia zrobi to z urzędu. My nie mamy nic do ukrycia, żeby się buntować - zapewnia rektor.
Jerzy Eider bronił pracę habilitacyjną w Akademii Kultury Fizycznej i Sportu Republiki Białorusi (obecnie Państwowy Białoruski Uniwersytet Kultury Fizycznej) na podstawie tzw. konwencji praskiej, którą Polska zawarła w 1972 r. z ZSRR. Na mocy porozumienia nasi naukowcy mogli zdobywać stopnie na wschodnich uczelniach bez potrzeby nostryfikacji w Polsce. Stopnie te były uznawane zarówno w kraju, gdzie odbyła się obrona jak i w naszym.
Przypomnijmy, że po informacjach dziennikarzy, dotyczących pracy habilitacyjnej Jerzego Eidera - rektor powołał rzecznika dyscyplinarnego. Ten po krótkim postępowaniu umorzył sprawę. W uzasadnieniu napisał jednak, że Jerzy Eider przyznał się do wykorzystania wyników badań swojego studenta w pracy habilitacyjnej pod własnym nazwiskiem. Wyraził skruchę i obiecał, że już tak nie będzie postępować. Po tym oświadczeniu uczelnia sprawę zamknęła. Teraz zajmuje się tym Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
O wymiarze międzynarodowym tej historii pisze również Kurier Szczeciński
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego napisało też do rektora Uniwersytetu Szczecińskiego. Waldemar Tarczyński nie ujawnia, jaka jest odpowiedź uczelni.
- To jest korespondencja między nami a ministrem - mówi Tarczyński. Teraz rektor czeka na decyzję ministerstwa. - Jeżeli minister poprosi o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego, to uczelnia zrobi to z urzędu. My nie mamy nic do ukrycia, żeby się buntować - zapewnia rektor.
Jerzy Eider bronił pracę habilitacyjną w Akademii Kultury Fizycznej i Sportu Republiki Białorusi (obecnie Państwowy Białoruski Uniwersytet Kultury Fizycznej) na podstawie tzw. konwencji praskiej, którą Polska zawarła w 1972 r. z ZSRR. Na mocy porozumienia nasi naukowcy mogli zdobywać stopnie na wschodnich uczelniach bez potrzeby nostryfikacji w Polsce. Stopnie te były uznawane zarówno w kraju, gdzie odbyła się obrona jak i w naszym.
Przypomnijmy, że po informacjach dziennikarzy, dotyczących pracy habilitacyjnej Jerzego Eidera - rektor powołał rzecznika dyscyplinarnego. Ten po krótkim postępowaniu umorzył sprawę. W uzasadnieniu napisał jednak, że Jerzy Eider przyznał się do wykorzystania wyników badań swojego studenta w pracy habilitacyjnej pod własnym nazwiskiem. Wyraził skruchę i obiecał, że już tak nie będzie postępować. Po tym oświadczeniu uczelnia sprawę zamknęła. Teraz zajmuje się tym Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
O wymiarze międzynarodowym tej historii pisze również Kurier Szczeciński