Nie ma mowy o litościwym podejściu do tego rodzaju sprawy - tak Jarosław Kaczyński skomentował w Szczecinie swoją decyzję o zawieszeniu w prawach członka ugrupowania trzech posłów: Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego oraz Adama Rogackiego.
Dodał, że ma świadomość, że ta sprawa, może zaszkodzić PiS-owi w zbliżających się wyborach samorządowych. - Tego rodzaju rzeczy zawsze nie pomagają, ale sądzę, że społeczeństwo doceni też siłę reakcji - podkreślił Kaczyński.
Prezes PiS-u dodał, że liczy, że posłowie: Hofman, Kamiński i Rogacki, kiedyś przejrzą na oczy. - Jestem katolikiem i wierzę w to, że człowiek może się zmienić, ale na to trzeba czasu, w tym wypadku lat. Życzę im, żeby się zmienili i dojrzeli do tego, żeby kiedyś móc zajmować się polityką, jeżeli będą chcieli się dalej nią zajmować - uznał Kaczyński.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości, wcześniej w wywiadzie dla jednego z ogólnopolskich mediów powiedział, że "nadużycia związane z groszem publicznym są absolutnie nie do przyjęcia".
- Kiedy popełnia się taki błąd, jak moi koledzy, to nie ma się już miejsca przy Jarosławie Kaczyńskim - mówił w sobotę na antenie tvn24 Joachim Brudziński.
- Wniosek szefa PiS-u o usunięcie zawieszonych posłów trafi teraz do Komitetu Politycznego partii, który podejmie decyzję - dodał Brudziński. - Jeżeli Komitet Polityczny podejmie decyzję o usunięciu moich kolegów z partii, to przysługuje im jeszcze prawo odwołania do sądu partyjnego. W świetle tych informacji, które są, wszystko wskazuje na to, że zostaną usunięci z partii. Mówię to z przykrością, bo nie ma powodów do radości i satysfakcji z tego, co się stało.
Decyzja zapadnie prawdopodobnie w przyszłym tygodniu.
W piątek posłowie zostali zawieszeni w prawach członka partii. Sprawa dotyczy służbowej delegacji tych polityków do Madrytu. Hofman, Kamiński oraz Rogacki wyjechali do Hiszpanii pod koniec października. Od kancelarii Sejmu na przejazd prawie sześciu tysięcy kilometrów, noclegi i kilkudniowe diety dostali kilkanaście tysięcy złotych. Wybrali jednak samolot i to tanich linii. Wydali więc dużo mniej, bo sam przelot to około 800 złotych.
TVN24/x-news